Nowa ładowarka sieciowa Hama o mocy 45 W to kolejny dowód, że chcemy ładować telefony coraz szybciej
Wychodzi ona naprzeciw obecnym oczekiwaniom konsumenckim. Zgodnie z nimi do naładowania urządzenia w natłoku codziennych obowiązków powinna wystarczyć mniej niż godzina. Nie bez znaczenia są tu technologie Power Delivery (PD) i Qualcomm, dziś absolutnie niezbędne.
Urządzenia, które pozwolą zasilić energią nasz sprzęt mobilny rozwijają się w niezwykle szybkim tempie. Muszą zwyczajnie dotrzymać kroku stale unowocześnianym smartfonom, potrafiącym już od dłuższego czasu spokojnie zastąpić pod względem mocy obliczeniowej i funkcjonalności laptop. Dziś szybkie ładowanie staje się standardem, a sprzedaż produktów z segmentu „fast charging” przyspiesza. Ale z drugiej strony najnowsze modele telefonów często sprzedawane są bez ładowarki w zestawie. Producenci wychodzą z założenia, że każdy z nas ma już ich po kilka, a nie warto zasypywać środowiska naturalnego kolejnymi partiami dublującego się sprzętu elektronicznego.
Średni czas użytkowania smartfona ciągle wzrasta, co powoduje proporcjonalnie zwiększoną konsumpcję energii. Warto też odnotować, że połowa użytkowników ładuje jednorazowo swój smartfon krócej niż przez godzinę. W efekcie obecne ładowarki muszą być przystosowane do tego, aby w krótkim czasie dostarczyć maksymalnie dużo energii. Weźmy za przykład najnowszą ładowarkę sieciową od marki Hama. Słabsze odpowiedniki, dysponujące np. 5 watami mocy, nie są w stanie obsłużyć kilku urządzeń jednocześnie. Dlatego najnowsza propozycja z logo Hama dysponuje maksymalną mocą wyjściową rzędu 45 W, może się pochwalić obustronnym wyjściem USB typu C, a także technologiami Power Delivery (PD) i Qualcomm 2.0/3.0.
Dziś to już absolutny standard. Oba te rozwiązania przekładają się na możliwość szybszego naładowania urządzenia mobilnego w porównaniu do klasycznych metod. Sam proces ładowania jest przyspieszony dzięki zwiększeniu napięcia prądu płynącego do urządzenia docelowego. Co więcej, inteligentny zestaw chipów Power Delivery automatycznie rozpoznaje ładowane urządzenie, zapewnia też ekstremalnie szybkie zasilanie energią (Turbo Fast Charge). W procesie ładowania zabezpiecza ładowarkę, podłączone urządzenie i użytkownika. Nie ma mowy o nadmiernym naładowaniu, przepięciu i zwarciu, czyli o uszkodzeniu akumulatora.
Ładowarkę tę, zamkniętą w kwadratowej czarnej obudowie, wyceniono na ok. 99 zł.
Ale w ofercie marki znajdziemy sporo innych propozycji, często o mniejszej mocy ładowania, ale nadal jednak wystarczającej jak na dzisiejsze potrzeby „energożernych” smartfonów czy tabletów. Jest model Mini (zminiatryzowany) o mocy 18 W, ale za to dzięki obecności portów USB-C i Lightning, przeznaczony też dla iPhone’ów. Nie brak jej „kuzynki” o trochę większym rozmiarze, ale z 20 W mocy w specyfikacji technicznej. Interesującą propozycją jest też ładowarka GaN o mocy aż 65 watów. Została zbudowana nie w oparciu o tradycyjny krzem, lecz o azotek galu – półprzewodnik stosowany przy produkcji tranzystorów. Pozwala to na znacznie sprawniejszy transfer energii i mniejsze straty przy bardziej kompaktowym rozmiarze samego urządzenia. Musiała się tu też znaleźć funkcyjna dioda LED, pokazująca użytkownikowi, czy ładowarka w danej chwili ciągle pracuje.
Z najnowszą ładowarką sieciową Hama 45 W, tak samo jak z pozostałymi modelami z portfolio tego producenta, zapoznamy się na oficjalnej stronie https://hamamobile.pl.